Dzięki zwycięzcom z Solidarności mamy kraj mlekiem i miodem płynący. Pełna odnowa moralna np. w komisji majątkowej. Brak bezrobocia, wyścigu szczurów, podkładania nóg. Nikt na nikogo nie donosi do prokuratury. Miasta typu Bytom – kwitną. A może to sen „redaktorów” gazety, albo tezy na kolejny zjazd Solidarności.

Oczywiście, że nie mamy kraju mlekiem i miodem płynącego, ale z tandetą, beznadzieją i biedą PRL nie ma nawet go co porównywać. Dobrze jednak nie jest i odnowy moralnej nie ma, właśnie dlatego że ostatecznie nigdy nie zerwaliśmy z PRL i nadal jesteśmy krajem socjalistycznym z patologicznymi układami wyniesionymi z poprzedniej epoki. Donoszenie do prokuratury, a więc zazwyczaj zawiadamianie o przestępstwie nie ma nic wspólnego z kapowaniem na kolegów z pracy na przykład za to, że źle mówili o partii. Bytom został zniszczony i złodziejsko wyeksploatowany w PRL, teraz jedynie odczuwamy tego skutki. To nie kij w mrowisko. To kula w płot.

Jest to kula w płot. Oby nie ostatnia kula w płot solidarnościowego “kłamczuszkowania” na temat własnej genialności i “beznadziei” przeciwników. A z kapowania na kolegów nie zrezygnowano. Właśnie “kolega” doniósł na kolegę do prezesa /nieomylnego zresztą jak partia/ i co stracił pracę, czy nie? To z ogródka odnowy moralnej. O “zniszczeniu i wyeksploatowaniu” nie będę pisał bo “Solidarność” co “złodziejskiego” miała to za paciorki sprzedała /oddała, zlikwidowała/ i teraz jest lepiej, mamy socjalizm solidarnościowy, bez pracy, ale ze świetlaną nadzieją na przyszłość . 
Kończąc, łącze wyrazy szacunku, bez ochoty dalszego strzelania. Niech płoty sobie stoją a my “niewolnicy” będziemy podglądać, WAS WŁADZĘ. przez dziurkę po tej pierwszej /ostatniej?/ kuli - co tam dobrego dla nas robicie.

Normalnie jakbym czytał “Gazetę Polską” albo “Gazetę Polską Codziennie”. Takie pisowskie oszołomstwo.
Ehhhhh - Panie Tomaszu - jak Pana zechcą to polecam też w polityce.pl. Mam wrażenie, że tam będzie Panu najlepiej.

A coś konkretnego poza obelgami Gość napisze?

Jako dawny współpracownik “Gazety Polskiej”, obecny publicysta “Warszawskiej Gazety” i (od niedawna) “UważamRze” także dziękuję Gościowi za komplement. Bo po epitet “oszołomstwo” sięgają tacy Goście wówczas, kiedy na mają żadnych merytorycznych argumentów.

“Pożal się Boże autorytety PRL nadal kręcą filmy, piszą książki, głoszą kazania i przygotowują teksty dziennikarskie, ciesząc się uznaniem.” A ja bym o konkrety prosił.

to chyba chodzi o nas. I o naszych kolegów w rodzaju Daniela Passenta, Wojciecha Giełżyńskiego, Grzegorza Piotrowskiego doradzającego “Faktom i Mitom”, Andrzeja Bobera i wielu wielu innych, panie Kurpanik.

Poczytaj Pan “Czerwone dynastie” a bedziesz Pan (zapewne) w szoku.

Dziękuję za podpowiedź. Ale Panowie wybaczą, zaczekam jednak na odpowiedź Redaktora, bo nie do Panów było skierowane to pytanie. Maleszka, Maleszka ... chyba Wildstein się z Panem przyjaźnił?

tak, oszukiwałem wszystkich. Wielu dobrych i przyzwoitych ludzi sie ze mna przyjaźniło nie wiedząc, iz jestme sbeckim konfidentem. A jakie sążniste artykuły przeciwko lustracji pisałem na łamach “obiektywnej” Gazety Wyborczej. Mnóstwo osób udało mi sie zrazić do lustracji udając, że pisze w interesie państwa i ogółu obywateli a nie w swoim tylko, powodowany strachem o swoją przeszłość. Na szczęście GWno nadal trzyma słuszną, nakreśloną przeze mnie linię walki z lustracją

Ja w każdym razie nadal czekam na odpowiedź tego, który wywołał dyskusję. Kogo konkretnie miał na myśli pisząc: “Pożal się Boże autorytety PRL nadal kręcą filmy, piszą książki, głoszą kazania i przygotowują teksty dziennikarskie, ciesząc się uznaniem.”. O kilka nazwisk proszę - znanych reżyserów, uznanych literatów, którzy byliby “autorytetami PRL” (domyślam się że chodzi Autorowi o to, że w sposób szczególny byli hołubieni przez komunistyczne władze) i nadal mają się dobrze. Urbana może pomińmy. Z reżyserów do głowy przychodzi mi tylko Bohdan Poręba - ale Panu pewnie nie o niego chodziło.
Bo Panie redaktorze, za dużo mówicie o “nich”. To nie są czasy komuny, gdy do publiczności puszczało się oko, bo inaczej nie można było.
Jedna uwaga do Pana, który podpisuje się jako Lesław. Jak Pan słusznie zauważył Maleszka oszukiwał i był przez “wielu dobrych i przyzwoitych ludzi” traktowany jak przyjaciel. Z GW wyleciał na zbity pysk, bo tam również nadużył zaufania, zatajając swoją ubecką przeszłość. Trudno zakładać, że Maleszka w jakikolwiek sposób kreował linię - jak pan to nazwał - walki z lustracją.

Nie ja zostałem wywołany do odpowiedzi, jednak jej udzielę:
1. Kręcą filmy - np. Marek Piwowski, za czasów PRL-u TW Służby Bezpieczeństwa, w 1993 roku filmem “Uprowadzenie Agaty” włączył się akcję niszczenia śp. Andrzeja Kerna.
2. Piszą książki, cieszą się uznaniem, głoszą kazania (oczywiście świeckie). Niech tu najbardziej jaskrawym przykładem będzie właśnie - używając określenia prof. Ryszarda Bendera - Goebbels stanu wojennego, czyli Jerzy Urban. A dalej:  Miller, Cimoszewicz, Kwaśniewski (choć akurat im książki pewnie piszą ghostwriterzy). Z branży czysto literackiej więc: Sadkowski, Żuliński, Stiller - wszyscy dawni współpracownicy SB i partyjni aktywiści. Na Śląsku - Kijonka, niegdyś poseł PZPR-u na sejm.
A uznawany dziś za wielki autorytet prof. Zygmunt Baumann - były oficer Bezpieczeństwa?
I tak dalej…....
Pozdrawiam

Skromnie, Panie Redaktorze!
1. Piwowski - ostatni film to bodajże 2005 rok (po 1989 roku powstały: Uprowadzenie Agaty – 1993, Oskar – 2005). Czyli kręcił, nie kręci. Rozumiem, że Pana zdaniem “Rejs” powstał na zamówienie Biura Politycznego PZPR. Nadto Pana kolega, jeśli chodzi o ścisłość, mówił o donosicielach „niszczących innym życie dla własnej korzyści”. Jak mniemam twierdzi Pan, że Piwowski jest przykładem na poparcie tej tezy i ją Pan udowodni. Doskonale Pan wie, że nie można wszystkich wrzucać do jednego wora.
Proszę o kolejne przykłady reżyserów, ale aktywnych, cieszących się estymą władz w czasach PRL-u, a teraz w szacunkiem szerokiej publiki.
2. Urban pisze dla dość wąskiego grona “zabetonowanych”. I prosiłem, żeby tego przykładu nie podawać. Że Goebbels stanu wojennego - zgadzam się całkowicie z tą opinią. A zauważył Pan ilu takich medialnych Goebbelsów narodziło się w IV RP (nie pamięta Pan skoku PiS-u na media publiczne i czyszczenia ich „ze złogów gomułkowsko-gierkowskich)?  – mają się coraz lepiej, w demagogii już dawno zdeklasyfikowali Urbana, a aktualnie próbują budować medialne imperia.
Sadkowski, Żuliński, Stiller - niech sobie piszą. Kto ich do licha czyta? Czy oni także cieszą się dużym poważaniem? Śmieszne jest, że Pan do grona pisarzy zalicza Millera i innych działaczy partyjnych. To w końcu lud (już po 89 roku) ponownie oddał im władzę. Szanujmy wybory większości i prawo aparatczyków do pisania i wydawania. Robią to za swoje pieniądze i na własne ryzyko.
3. Jeśli w przypadku Baumana stawia Pan na szali zarzut, że był oficerem służby bezpieczeństwa (powinien Pan dodać, że był to rok 1945, a on miał 20 lat, że wcześniej brał udział w bitwie o Kołobrzeg i zdobywaniu Berlina i że to były zupełnie inne czasy, nieprawdaż), to ja drugiej szali stawiam jego dorobek naukowy i nieprzeciętny umysł. Prawicowi ideolodzy mogliby mu co najwyżej buty czyścić. Nie uważa Pan, że - jako publicysta - zamiast „obsmarowywać” tego 87-letniego starca, sięgając wybiórczo do jego życiorysu, powinien raczej zając się polemiką z jego poglądami? Pewnie za wysokie progi, ale tak jest prościej.
Większość czytelników „Życia Bytomskiego” o Baumanie w ogóle nie słyszała. Może więc przynajmniej teraz wejdą na „Wikipedię” i coś tam o nim przeczytają.
Pozdrawiam,
Grzegorz Kurpanik