2013.11.18

Po co te lojalki?

Radni współtworzący koalicję rządzącą naszym miastem nie będą jednak musieli podpisywać zobowiązań do automatycznego popierania projektów uchwał zgłaszanych przez władze. Nie będzie zatem kar grożących za wyłamanie się z dyscypliny. Miały być one surowe, bo pozbawiałyby rajców pieniędzy i stanowisk. Decyzję taką podjęto na zorganizowanym 18 listopada popołudniowym spotkaniu radnych z prezydentem i jego zastępcami. Czemu władze zrezygnowały z podsuwania członkom Rady lojalek? Bo zdały sobie sprawę, że wszystkich nie przekonają, od wszystkich podpisów nie zdobędą oraz ponieważ o sprawie (za naszą nie chwaląc się przyczyną) zrobiło się głośno. Dziwić może natomiast, że w ogóle pomysł taki się pojawił. Przecież prezydent Damian Bartyla oficjalnie i nieoficjalnie ma za sobą 20 spośród 25 radnych. W cuglach wygrywa zatem każde głosowanie. Co więcej, większość rajców nie ma żadnych argumentów, by się zbuntować i nigdy by tego nie zrobiła. To "buntownik" straciłby bowiem więcej, niż pozbawiony jednej, nic nie znaczącej szabli prezydent. Od razu też wiadomo było, że zobowiązań nie podpiszą reprezentanci Prawa i Sprawiedliwości. W najważniejszych głosowaniach jak dotąd konsekwentnie popierają oni Bartylę (i zapewne będą to robić). Jednak jako przedstawiciele partii zrobią wszystko, by zostawić sobie furtkę, przez którą w razie kontrowersji (lub politycznego nakazu z góry) wyjdą z koalicji - na przykład przed wyborami - gdy uwierzą jeszcze bardziej niż teraz w to, że w efekcie głosowania są w stanie zwiększyć swój stan posiadania.

Komentarze:

Jeszcze nie ma komentarzy - możesz być pierwszy.

Pani/Pan

Adres e-mail

Komentarz

Zapamiętaj moje dane
Powiadom mnie o nowych komentarzach

Wpisz tekst z obrazka: