2014.03.29

Wielki Post bez postu

​Porzuciliśmy - jako społeczeństwo - nawyk poszczenia. Wystarczy spojrzeć na McDonaldsy czy bary z kebabami w każdy z piątków. Także w piątki wielkopostne. Na targu w Radzionkowie, gdzie dwa razy w tygodniu robię zakupy, ludzie kupują - jak widzę - mięsa tyle, co zawsze. Wołowe na rolady, schaby, tłuste kiełbasy. A nawet kupują go więcej - kiedy ostatnio poprosiłem o móżdżek cielęcy, rzeźniczka zaproponowała mi dwa móżdżki, Czyli przywieźli dwa cielaki. A ludzie kupili i zjedli. Mieszkańcy Radzionkowa mają opinię społeczności przywiązanej do tradycji. Jeżeli tam w poście trwa taki festiwal mięsnych zakupów - jako żywo znaczy to, że z Wielkiego Postu zrobił się co najwyżej mały pościk.

W tegorocznym Wielkim Poście właściwie nie jem mięsa - oprócz wspomnianego móżdżku. Nie tyle ze względów duchowych, co takiego właśnie sprofilowania w tym czasie domowej kuchni. Dlatego proszę wybaczyć, że napiszę o poście jako przeżyciu kulinarnym, nie duchowym. Jestem mięsożercą, więc przez pierwszy tydzień odczuwałem dotkliwy brak mięsa. Potem jednak "głód" ten zniknął. A tyle smaków i doświadczeń kulinarnych można odkryć. Różne rodzaje fasoli (polecam czerwoną), soczewica, wczesnowiosenna "powtórka" z kabaczków i cukini, kalafiorowe zapiekanki. Ryby - śledzie pod różnymi postaciami, ostatnie dorsze z letnich połowów, powrót do nototenii (tańsza od wieprzowiny). Wielki Post to jednak dobry pomysł - warto wziąć rozbrat z mięsem. A ci, którzy do takiej diety dodają walor duchowy - korzyści wielkopostne odnoszą zapewne podwójne.

Komentarze: