2012.10.15

Wręczyliśmy łapówkę!

19 godzin jazdy autobusem. Spotkanie ze skorumpowanymi ukraińskimi pogranicznikami, którym trzeba było wręczyć łapówkę. Było warto - choćby po to, żeby usłyszeć pieśń "Marsz, marsz Polonia, nasz dzielny narodzie", która wybrzmiała w żytomierskim teatrze miejskim. Prawie pół tysiąca kilometrów od obecnej granicy Polski, w mieście, gdzie wciąż stoi pomnik Lenina i sowiecki czołg na cokole - śpiewaliśmy w katolickiej katedrze diecezji kijowsko-żytomierskiej "Boże coś Polskę". Na wielu twarzach widzieliśmy łzy. Na starym katolickim cmentarzu zapaliliśmy znicze na grobie rodziców Ignacego Paderewskiego. Na trwające w Żytomierzu V Dni Kultury Polskiej pojechali przedstawiciele kilku bytomskich instytucji, bytomskiego samorządu, a także bytomianie pracujący poza naszym miastem - jak Tomasz Janikowski, wicedyrektor zespołu Śląsk. Całość zorganizował Zygmunt Wilk, który w zakresie wspierania żytomierskich Polaków odwala naprawdę wielką, dobrą i potrzebną robotę.Są dwie kategorie "mierzenia" i definiowania polskości. Pierwsza Polska to ta wyznaczona aktualnym granicami geopolitycznymi. Druga Polska jest znacznie szersza. W Żytomierzu zobaczyliśmy tamtejsze zespoły śpiewające po polsku: od tworzonych przez starych ludzi "Poleskich sokołów" aż do dziecięcych "Dzwoneczków". Ich praca, działalność, niezłomność w kultywowaniu ojczystej tradycji wołała głośno "Polska jest tutaj!". Nie ta administracyjna, nie państwowa, ale ta najpiękniejsza - żyjąca w ludzkich sercach. Zapraszam do lektury reportażu z wyjazdu do Żytomierza. Przeczytać go będzie można w najbliższym wydaniu "Życia Bytomskiego".

Komentarze: