Bytomski system monitoringu to 38 kamer non stop rejestrujących to, co dzieje się w najważniejszych punktach miasta, obraz… więcej >>>
Od wyborów samorządowych Bytomiem rządzi koalicja KO-PiS, czyli Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Co prawda magicy z… więcej >>>
Na 760-lecie lokacji Bytomia na prawie niemieckim Ratusz oraz jego agendy, miejscowe instytucje i organizacje
przygotowały turnieje, imprezy,… więcej >>>
Policjanci z bytomskiego garnizonu spotkali się w Bytomskim Teatrze Tańca i Ruchu "Rozbark". Okazją było doroczne Święto Policji.… więcej >>>
Wyprawa charytatywna. Tomasz Polewka oraz Aleksander Kubaty stanowili jedyną bytomską załogę uczestniczącą w tegorocznej edycji rajdu samochodowego Złombol. Starym polonezem, którego przemianowali na loponez wybrali się oni na eskapadę do Albanii. Zabawili się i pomogli dzieciom.
Złombol to cieszący się wielkim zainteresowaniem miłośników motoryzacji i organizowany od kilkunastu lat rajd turystyczny. Startować w nim mogą samochody wyprodukowane w dawnych krajach socjalistycznych lub też te młodsze, ale stworzone na bazie tamtych starych konstrukcji. Ich kierowcy przemierzają Europę i zbierają datki na cele charytatywne. W tym roku wspierali domy dziecka. Zrobili to z wielkim rozmachem, bo rajd przyniósł ponad 2,6 miliona złotych.
Przepis na cytrynówkę
Debiutujący w imprezie bytomianie początkowo mieli jechać w trójkę, razem ze swym kolegą Irkiem. – Okazało się jednak, że nie dostanie on urlopu i nasza ekipa zredukowała się do dwóch osób – mówi Tomasz Polewka. – Szkoda, bo role wstępnie były już podzielone: Olek – mechanik, ja – nawigator i ten od mediów oraz Irek – od jedzenia i cytrynówki. Niestety, musieliśmy się zadowolić użyczeniem kuchenki polowej oraz przepisu na cytrynówkę na spirytusie. A Irek i tak wspierał nas w zbieraniu funduszy. Ekipa nadała sobie nazwę: gryfne karlusy, czyli przystojne chłopaki.
Polewka jak sam twierdzi przed rajdem o samochodach nie wiedział zbyt wiele: – Na co dzień pracuję w biurze jako informatyk, prawie zupełnie nie znam się na mechanice, nigdy nie rozbierałem samochodu na tyle części, a jedyne doświadczenie z rozkręcaniem aut, to zabawy z dzieciństwa modelami PRL – chyba każdy chciał wiedzieć co jest w środku. Samodzielnie w aucie to wymieniłem jedynie dywaniki z zimowych na letnie i na odwrót oraz wycieraczki. Co innego Kubaty: – To główny, a zarazem jedyny mechanik w naszym składzie. On stale pracuje z maszynami i to o wiele większymi, więc to dla niego chleb powszedni. Równolegle grzebie przy kilku samochodach i taki polonez to dla niego był drobiazg.
Napoleon bez jednej literki
No właśnie. Najwyższa pora, by napisać o tym, bez którego Złombol w wydaniu bytomskim w ogóle nie doszedłby do skutku, czyli o polonezie, a w zasadzie o dwóch polonezach. Samochód zgodnie z zasadami był projektem pochodzącym z krajów dawnego Bloku Wschodniego. To polonez kombi wyprodukowany wprawdzie w roku 2000, ale technicznie wymyślony w PRL. A egzemplarze były dwa, bo jeden to ten właściwy, ostatecznie biorący udział w Złombolu, a drugi pełnił rolę dostawcy organów, czyli części koniecznych do wymiany. Zresztą nie tylko on.
Tych ostatnich było sporo, a na remonty i naprawy Aleksander Kubaty poświęcił mnóstwo czasu. Pojazd zyskał między innymi nowy most, wał, tłumik, koła, hamulce, alternator, liczne elementy silnika, a także wyposażenie wnętrza, które upodobniły go do aut współczesnych. Do tego zamontowano w nim instalację gazową oraz rzecz jasna wymieniono oleje, płyny i filtry. Po kilku jazdach próbnych, poprawieniu niedoróbek i oklejeniu poloneza naklejkami z nazwami firm sponsorujących rajdowców wehikuł zyska pełną gotowość do wyjazdu. Przy okazji gryfne karlusy postanowiły jeszcze zmienić jego nazwę na loponez: – Zasada była prosta, nazwa miała się składać z liter pochodzących z wyrazu „polonez”, a z i n można przestawiać. Pojawiło się całkiem sporo możliwości, niektóre dosyć absurdalne, ale większość głosów zyskał właśnie „loponez”, choć zarówno „zooplen” jak i „non opel” też braliśmy pod uwagę. Do „napoleona” zabrakło jednej literki, więc ustaliliśmy, że najwyżej Napoleona wypijemy na miejscu – opowiada Tomasz Polewka.
Bez awarii
Bytomianie wyruszyli w trasę 3 września. Przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię, a także Macedonię Północną dotarli do Albanii. 11 września byli z powrotem w naszym mieście, tym razem wybierając kierunek Czarnogóra-Serbia-Kosowo-Serbia-Rumunia-Węgry-Słowacja-Polska. Przejechali 3833 kilometry w 22 letnim polonezie kombi unikając istotnych awarii. Po drodze sporo zwiedzali, przeżywali przygody, spotykali ciekawych ludzi, robili zdjęcia i cieszyli się pięknymi widokami, bo z reguły wybierali drogi ciekawsze z krajoznawczego punktu widzenia – na przykład wijące się przez pasma górskie serpentyny – choć i autostrad nie omijali. Sami na rzecz podopiecznych domów dziecka uzbierali niemal 8 tysięcy. W sumie Złombol przyniósł imponującą sumę 2,6 mln, a startowało w nim 950 załóg.
Artykuł był oglądany 1189 razy.
Jeszcze nie ma komentarzy - możesz być pierwszy.
Wypełniona po brzegi hala, hat-trick Wiktorii Dziwok, płonąca czapka trenera – oto okoliczności ósmego z rzędu triumfu polonistek w mistrzostwach Polski
więcej >>>Adam Tomaszewski - dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie rozwiązał umowę o pracę za porozumieniem stron. Jednak sprawa może być znacznie poważniejsza. Prezydent Mariusz Wołosz złożył bowiem…
więcej >>>Kierujący Oddziałem Obserwacyjno-Zakaźnym i Hepatologii SzpitalaSpecjalistycznego nr 1 dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz znalazł się wgronie osób mających największy wpływ na rozwój polskiej medycyny oraz…
więcej >>>Kierujący Oddziałem Obserwacyjno-Zakaźnym i Hepatologii Szpitala Specjalistycznego nr 1 dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz znalazł się w gronie osób mających największy wpływ na rozwój polskiej…
więcej >>>OGŁOSZENIA
DROBNE
W PONIEDZIAŁEK
W GAZECIE
W ŚRODĘ
W INTERNECIE!*
*za 15% dopłatą
22 października 2024
imieniny:
Halki, Filipa