Bytomski system monitoringu to 38 kamer non stop rejestrujących to, co dzieje się w najważniejszych punktach miasta, obraz… więcej >>>
Od wyborów samorządowych Bytomiem rządzi koalicja KO-PiS, czyli Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Co prawda magicy z… więcej >>>
Na 760-lecie lokacji Bytomia na prawie niemieckim Ratusz oraz jego agendy, miejscowe instytucje i organizacje
przygotowały turnieje, imprezy,… więcej >>>
Policjanci z bytomskiego garnizonu spotkali się w Bytomskim Teatrze Tańca i Ruchu "Rozbark". Okazją było doroczne Święto Policji.… więcej >>>
Śmiech i łzy. Jak opowiadać o historii Radzionkowa i jego mieszkańców, to najlepiej z perspektywy kopalni. Dowiedli tego autorzy kapitalnego widowiska zatytułowanego „Górnośląska Barbórka”, które wystawiono w Centrum Kultury Karolinka.
Kiedy je zapowiadano, wydawało się, że zobaczymy coś w rodzaju kolejnej biesiady pełnej śląskich przyśpiewek i wspominania dawnych tradycji, przygotowanej specjalnie na 4 grudnia. Tymczasem już po pierwszych paru minutach okazało się, że to coś znacznie bardziej ważnego i wciągającego. Widzowie szczelnie wypełniający widownię zostali bowiem zabrani w podróż w przeszłość i obejrzeli historię swojego miasta i jego mieszkańców. Swoją historię opowiedzianą nietypowo, bo z perspektywy kopalni, ale czy w ostatnich 150 latach było w Radzionkowie coś ważniejszego i bardziej spajającego ludzi i wpływającego na ich losy, niż kopalnia właśnie? Chyba tylko religia i wierność górnośląskim tradycjom. I to takim z samego pnia tychże.
Mieszkańcy na scenie
Scenariusz widowiska opracował Henryk Adamek, on też całość wyreżyserował. Za przygotowanie wokalne odpowiadała Barbara Stanisz, za choreografię zaś Tomasz Lis. Kierownictwo muzyczne powierzono Klaudiuszowi Jani, który dyrygował grającą na żywo Orkiestrą Power of Winds. Główne role górników wspominających przeszłość przypadły w udziale w większości naturszczykom: Damianowi Mitasowi, Antoniemu Tomczykowi, Łukaszowi Wylenżkowi, a także Jakubowi Zorzyckiemu. Poza tym na scenie wystąpił Chór Harfa, tancerze Zespołu Pieśni i Tańca Mały Śląsk, członkowie Stowarzyszenia Miłośników Zespołu Pieśni i Tańca Mały Śląsk oraz mieszkańcy Radzionkowa. Nic więc dziwnego, że gratulując już po wszystkim wspaniałego występu aktorom burmistrz Radzionkowa Gabriel Tobor stwierdził, że pierwszy raz w życiu był na przedstawieniu zagranym przez aktorów, których w zdecydowanej większości zna osobiście.
Naprzemienne emocje
A gratulować bez wątpienia było czego. Dostaliśmy piękną, na przemian wzruszającą, wywołującą łzy i skłaniającą do szczerego śmiechu opowieść. Bez patosu i zadęcia, ale i bez głupkowatych haseł. Piosenki i przyśpiewki też były, a aktorzy zachęcali, żeby publiczność wykonywała je razem z nimi. To się udawało, teksty każdy znał na pamięć.
Owa opowieść zaczęła się w wieku XIX, kiedy to kopalnią zarządzali Donnersmarckowie. Potem był czas I wojny światowej, czas powstań śląskich i poblebiscytowego podziału Górnego Śląska oraz jego kopalń pomiędzy Polskę i Niemcy. A górnicy niezmiennie od wydarzeń pracowali na dole i cieszyli się zawsze hucznie i uroczyście obchodzonymi Barbórkami. I tylko co chwilę historia upominała się o nich, wysyłając na fronty.
Praca na okrągło
Dramat przeżyli po wybuchu II wojny światowej, ale najgorsze czasy nastały, kiedy to na Górny Śląsk i do Radzionkowa wkroczyli „wyzwoliciele” z Armii Sowieckiej. Nie dość, że kradli, gwałcili i niszczyli urządzenia, to jeszcze tysiące Górnoślązaków i w tym radzionkowian zesłali do katorżniczej pracy w łagrach. Dla większości górników była to podróż w jedną stronę. Ci, którzy zostali musieli brać udział w wyniszczającym i bezsensownym współzawodnictwie pracy, nagradzanym medalami. W latach siedemdziesiątych Barbórki urastały do rangi święta narodowego, a w latach osiemdziesiątych górnicy mieli dzięki sklepom „G” dostęp do towarów, o których inni mogli jedynie pomarzyć, ale za to wymagano od nich pracy na okrągło. I przyjmowano do pracy kolejnych i kolejnych, głównie spoza Śląska. Dalej w opowieści mamy czasy III RP, kiedy to kopalnie zamykano bez sensu i logiki, wysyłając pracowników na przedwczesne emerytury i na bruk. A przez wszystkie epoki górnikom towarzyszyły wypadki, często śmiertelne.
To wszystko w „Górnośląskiej Barbórce” pomieszczono. Szkoda, że widowiska nie zobaczą ludzie spoza Górnego Śląska. Może by coś wreszcie zrozumieli z jego dziejów i tożsamości. A przynajmniej zobaczyli Łukasza Wylenżka żywiołowo rapującego o górnikach. izo
Artykuł był oglądany 974 razy.Jeszcze nie ma komentarzy - możesz być pierwszy.
Wypełniona po brzegi hala, hat-trick Wiktorii Dziwok, płonąca czapka trenera – oto okoliczności ósmego z rzędu triumfu polonistek w mistrzostwach Polski
więcej >>>Adam Tomaszewski - dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie rozwiązał umowę o pracę za porozumieniem stron. Jednak sprawa może być znacznie poważniejsza. Prezydent Mariusz Wołosz złożył bowiem…
więcej >>>Kierujący Oddziałem Obserwacyjno-Zakaźnym i Hepatologii SzpitalaSpecjalistycznego nr 1 dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz znalazł się wgronie osób mających największy wpływ na rozwój polskiej medycyny oraz…
więcej >>>Kierujący Oddziałem Obserwacyjno-Zakaźnym i Hepatologii Szpitala Specjalistycznego nr 1 dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz znalazł się w gronie osób mających największy wpływ na rozwój polskiej…
więcej >>>OGŁOSZENIA
DROBNE
W PONIEDZIAŁEK
W GAZECIE
W ŚRODĘ
W INTERNECIE!*
*za 15% dopłatą
26 marca 2025
imieniny:
Larysy, Emanuela