Zb logo

  

   blogi   forum

Wiadomości

Komentarze / Blogi

Tomasz Nowak Tomasz Nowak

Kamera! Akcja! I nic nie widać

​Bytomski system monitoringu to 38 kamer non stop rejestrujących to,… więcej >>>


Marcin Hałaś Marcin Hałaś

Dobra koalicja, a przynajmniej najlepsza

Od wyborów samorządowych Bytomiem rządzi koalicja KO-PiS, czyli Koalicji Obywatelskiej… więcej >>>


Witold Branicki Witold Branicki

Krajobraz po historycznym spadku

​Na 760-lecie lokacji Bytomia na prawie niemieckim Ratusz oraz jego… więcej >>>


Jacek Sonczowski Jacek Sonczowski

Święto policji w teatrze “Rozbark”

​Policjanci z bytomskiego garnizonu spotkali się w Bytomskim Teatrze Tańca… więcej >>>



Panteon Bytomski

NAPOLEON SIESS - PAN OD OPERY

Choć z Operą Śląską związana była cała rzesza wybitnych artystów, to największą legendą owiane jest chyba nazwisko jej dyrektora Napoleona Siessa. Stało się tak zapewne z dwóch przyczyn: brawurowej polskiej prapremiery “Nabucco”, którą w okresie stanu wojennego odczytywano także jako metaforę sytuacji naszego kraju, oraz nagłej przedwczesnej śmierci Dyrektora.

Kiedy 32-letni wówczas Napoleon Siess obejmował w 1963 roku funkcję kierownika artystycznego bytomskiej sceny był najmłodszym dyrektorem artystycznym teatru muzycznego w Polsce. Urodzony w Rybniku, w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach ukończył wydział instrumentalny, a następnie dyrygenturę. Swój koncert dyplomowy poprowadził nie patrząc w nuty - z pamięci. Siess jest młody i odważny - po raz pierwszy po wojnie realizuje w Bytomiu dzieło niemieckiego kompozytora Ryszarda Wagnera - “Holendra tułacza”. Z drugiej strony - wprowadza do naszej opery operetkę, realizując tutaj, także po raz pierwszy po wojnie - “Zemstę nietoperza” Straussa, bez której dziś pewnie trudno wyobrazić sobie śląskiej publiczności bytomską scenę. Pierwsze dyrektorowanie Siessa w naszym mieście trwa trzy lata. Powróci tutaj - jako dyrektor naczelny i artystyczny - w roku 1971, by funkcję tę sprawować aż do śmierci, która zaskoczy wszystkich 26 listopada 1986 roku. Ten okres prawie 16 lat Tadeusz Kijonka - kierownik literacki opery, a zarazem przyjaciel Napoleona Siessa, określi mianem “kadencji, która stała się epoką”.

Bo też była to i epoka. Z bytomskim teatrem współpracowali najznamienitsi reżyserzy z Gustawem Holoubkiem na czele. Wśród solistów występowali artyści owiani dziś legendą: Bolesław Pawlus, Henryk Grychnik, Józef Homik, Jerzy Mechliński i Romuald Tesarowicz. W 1979 roku rozpoczęto organizowanie ogólnopolskich konkursów wokalistyki operowej im. Adama Didura, których za życia Siessa odbyły się trzy edycje. Pod swoim kierownictwem muzycznym Napoleon Siess przygotował w Bytomiu 49 premier - zarówno oper, jak i baletów. Był tytanem pracy. - Nigdy nie dzielił występów na cięższe i lżejsze- wspomina Tadeusz Kijonka. - Do każdego, choć miał ich już za sobą ponad trzy tysiące, podchodził z maksymalną odpowiedzialnością. Ba, nawet zwyczajne, codzienne próby korekcyjne traktował bez ulg i kompromisów, “żyłując” orkiestrę bez taryfy ulgowej.

Ale nieśmiertelnym arcydziełem Dyrektora wydaje się polska prapremiera “Nabucco” Giuseppe Verdiego, do której doszło 28 maja 1983 roku. - To najlepsza opera w Polsce - mówił o tej realizacji Jerzy Waldorff. “Nabucco” było nie tylko wielkim sukcesem artystycznym. Ze względu na czas, w jakim powstała bytomska inscenizacja - przedstawienie odnoszono również do sytuacji w ówczesnej Polsce. Tradycją stało się bisowanie słynnej pieśni “Va pensierro”, którą chór śpiewał zza krat, wyciągając ku górze w geście nadziei dłonie.

Dziś w gabinecie dyrektora Opery Śląskiej na honorowym miejscu wisi portret Siessa, o którym tak pisał Józef Kański: “Był człowiekiem niezwykłej pracowitości i zarazem niezwykłej skromności, zapewne dlatego nie zyskał rozgłosu i zaszczytów, jakie winne stać się udziałem jednego z najświetniejszych polskich dyrygentów operowych”. Nie sposób mówić o bytomskiej Operze bez wspomnienia o nim. “Nabucco” było już grane prawie 350 razy. Dokonano też jego nagrania na krążek kompaktowy, który uzyskał status najpierw Złotej, a później Platynowej Płyty.

Napoleon Siess umarł tak, jak powinni umierać artyści. Zasłabł niemal z batutą w dłoni, podczas przerwy w próbie “Halki”, którą prowadził. Wynoszony do karetki wydawał jeszcze ostatnie polecenia - aby na wieczorny spektakl “Toski” sprowadzić z Krakowa dyrygenta, który go zastąpi. Chwilę potem powiedział, iż wie, że to już koniec. Nie udało się go uratować. Napoleon Siess spoczywa na katowickim cmentarzu przy ul. Francuskiej - na tym samym, gdzie swą ostatnią przystań znalazł inny wielki człowiek Opery Śląskiej, jej założyciel i pierwszy dyrektor Adam Didur.

22 października 2024

imieniny:
Halki, Filipa

Galeria Tomenki

Nasze akcje

  • Panteon bytomski

    Cykl artykułów o ludziach, którzy na przestrzeni wieków zasłużyli się dla Bytomia. więcej >>>

Redakcja


Ostatnie komentarze: