Zb logo

  

   blogi   forum

Wiadomości

Komentarze / Blogi

Tomasz Nowak Tomasz Nowak

Kamera! Akcja! I nic nie widać

​Bytomski system monitoringu to 38 kamer non stop rejestrujących to,… więcej >>>


Marcin Hałaś Marcin Hałaś

Dobra koalicja, a przynajmniej najlepsza

Od wyborów samorządowych Bytomiem rządzi koalicja KO-PiS, czyli Koalicji Obywatelskiej… więcej >>>


Witold Branicki Witold Branicki

Krajobraz po historycznym spadku

​Na 760-lecie lokacji Bytomia na prawie niemieckim Ratusz oraz jego… więcej >>>


Jacek Sonczowski Jacek Sonczowski

Święto policji w teatrze “Rozbark”

​Policjanci z bytomskiego garnizonu spotkali się w Bytomskim Teatrze Tańca… więcej >>>



Panteon Bytomski

BOLESŁAW STAWIŃSKI - OD SOCJALISTY DO ARTYSTY KLOSZARDA

W cyklu “Panteon Bytomski, czyli 75 sylwetek na 750-lecie miasta” przypominamy postać artysty plastyka Bolesława Stawińskiego. W tym roku mija zresztą 95. rocznica jego urodzin i 20 lat od chwili śmierci. W 1945 roku pociąg, którym wracał z Krzemieńca, gdzie przetrwał wojnę, do Krakowa, wlókł się ponad dwa miesiące. Stawiński był tak zmęczony podróżą, że wysiadł z wagonu w Bytomiu. To miał być krótki przystanek, ale pozostał tutaj przez prawie 40 lat, do końca życia.

O swej podróży do Bytomia tak pisał wiele lat później: “Podróż do Polski z postojami trwała 5 tygodni i na skutek tego i warunków jazdy na rolwagach- wagonach byliśmy pokryci pleśnią, śniegiem i lodem, zginęło w tym pociągu- widmo wielu repatriantów, przez to do dziś ciężko odczuwam większą rolę ważności węgla wówczas szybko przewożonego od ludzi styranych wojną.“Ten cytat pochodzi z życiorysu, jaki Bolesław Stawiński napisał na potrzeby Związku Polskich Artystów Plastyków. W stanie wojennym władze rozwiązały ZPAP. Życiorys Stawińskiego odnaleźli wśród szpargałów złożonych w katowickiej galerii Biura Wystaw Artystycznych syn artysty Piotr Stawiński oraz bytomski plastyk Leonard Jaszczuk. Zrobili to niemal w ostatniej chwili, bo za kilka dni niepotrzebne dokumenty miały być wywiezione do papierni, na przemiał.

Bolesław Stawiński urodził się w 1908 roku w Łodzi. W tym mieście łatwo było wyssać socjalizm z mlekiem matki. W swym życiorysie pisał: “Było nas jedenaście osób rodzeństwa - z rodzicami zajmowaliśmy pokój 16 m2 i kuchnię w domku zrobionym z szopy drewnianej z desek, nieopalanym zimą z braku węgla, wilgotnym stale, gdyż podłoga leżała na ziemi. (...) Do snu podłoga pokoju założona była słomą, dla nas dziesięcioro, rodzice spali w łóżku; można ten opis dopełnić kilkoma doniczkami kwiatów i 3 parami skrzypiec, które ojciec robił a bracia grali. Życie było warte 20 zł, które ojciec przynosił co tygodnia z tkalni łódzkiej. Chorował na serce, rzadką wolną chwilę poświęcał na malowanie ładnych obrazków z wyobraźni, z przeżytego w młodości piękna stron pochodzenia swego.”

Po młodzieńczych perypetiach udało się 22-letniemu Bolesławowi Stawińskiemu podjąć studia na upragnionej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Tam w 1931 roku był jednym z członków współzałożycieli Grupy Krakowskiej, która jak się później okazało - wyznaczała kierunki rozwoju polskiej awangardy. Równocześnie cały czas działał politycznie, związanym będąc ze środowiskiem polskich komunistów.

W sierpniu 1939 roku Stawiński wyjeżdża do Krzemieńca na wakacje. Ta kanikuła ma trwać bardzo długo - do końca wojny. Tymczasem w Krakowie przez całą wojnę cudem, gdzieś na strychu kamienicy, w której mieszkał przetrwała walizka, zawierająca jego rysunki i akwarele. Zaginęła natomiast większość obrazów olejnych.

Po wojnie młodzieńcze ideały Stawińskiego zostają skonfrontowane z rzeczywistością komunizmu. W latach 50. dwóch jego braci jest ministrami polskiego rządu. Gdy prosi jednego z nich o pomoc w załatwieniu lekarstw dla chorej żony, ten mu mówi: - Bolek, zapisz się do partii. Ale Bolek do partii się nie zapisuje. W 1963 roku odbywa się w Bytomiu jego ostatnia - jedna z czterech po wojnie - indywidualna wystawa. Potem rozczarowany światem zaczyna się odsuwać na ubocze. Daje wyraz dystansu do haseł głoszonych w młodości, bo z pięknych idei wyszła ponura rzeczywistość. Odmawia przyjmowania medali, gdyż - jak mówi - nie jest generałem, a tylko oni kolekcjonują ordery. W latach 60. jeden z działaczy kulturalnych proponuje, aby którąś z bytomskich ulic nazwać imieniem Bolesława Stawińskiego. Ten reaguje podobnie jak na propozycję odznaczeń: - Po co mi moja ulica? Będą ją obsikiwać psy i pijacy.

Ta kontestacja rzeczywistości w ostatnich latach życia przybiera jeszcze bardziej gorzką formę. Stawiński bardziej przypomina artystę kloszarda niż profesora Akademii Sztuk Pięknych. Sprzedaje używane rzeczy, wędruje po mieście. Równocześnie otoczony jest legendą, lgną do niego młodzi ludzie. Tak pisał Leonard Jaszczuk: “Do końca uważnie obserwował przemiany w sztuce, poddając je dokładnej analizie. Interesowało go to, co młode i świeże, dlatego pewnie otaczał się grupą młodych ludzi, ucząc ich rozumienia sztuki, jej przeżywania i uczestnictwa w niej. Był dla nas żywą księgą historii sztuki i godzinami potrafiłem słuchać opowieści o najwybitniejszych polskich artystach, którzy byli jego przyjaciółmi.

Syn Bolesława Stawińskiego Piotr uważa za najciekawszy w twórczym życiu ojca przedwojenny okres krakowski. Ale także po wojnie, w Bytomiu, powstawało wiele ciekawych dzieł. Nawet w czasie obowiązywania socrealizmu - starał się przemycać w swoich pracach doświadczenia awangardy. Bolesław Stawiński był z pewnością najwybitniejszym artystą malarzem mieszkającym i tworzącym w Bytomiu. I pomyśleć, że w 1945 roku, zaraz po wojnie, zatrzymał się tutaj zmęczony podróżą na krótki tylko przystanek.

26 marca 2025

imieniny:
Larysy, Emanuela

Galeria Tomenki

Nasze akcje

  • Panteon bytomski

    Cykl artykułów o ludziach, którzy na przestrzeni wieków zasłużyli się dla Bytomia. więcej >>>

Redakcja


Ostatnie komentarze: